- -8,00 zł
Oficer
Premiera 26/10/2016. Wysyłka od 23/10/2016.
Bezpieczne płatności
Szybka wysyłka
Więcej Informacji
Są prawdy zbyt prawdziwe, by o nich opowiadać – ale które opowiedzieć trzeba. Takie jak autentyczna historia oficera ABW, który na początku lat 90 został zwerbowany do służb specjalnych, odbył ekstremalnie trudne szkolenie i trafił do jednostki osłaniającej wschodnią granicę kraju. Zaczął od najniższego szczebla, by w krótkim czasie zostać szefem Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Lublinie – najważniejszej jednostki kontrwywiadowczej na wschód od Wisły. W trakcie kilkunastu lat służby poznał mechanizmy funkcjonowania agentów obcych państw w Polsce i dowiedział się, jak działa i czym naprawdę zajmuje się kontrwywiad. Fakty, które odkrył, aż do tego momentu były ukrywane przed opinią publiczną. Nie bez powodu…
Poznaj wstrząsającą prawdę o służbach specjalnych – o bezwzględnym, paranoicznym świecie kontrwywiadu.
Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że Twoje życie zostało policzone na godziny?
Napisany przez życie thriller opowiada o odwadze, jakiej potrzeba, by w paranoicznym świecie kontrwywiadu stawić czoła własnym winom i lękom. To zarazem dramatyczna historia oficera polskiego kontrwywiadu, który musiał poznać, czym jest śmierć, by na końcu drogi zrozumieć jak żyć. Poznaj prawdę o niewidzialnym świecie, który istnieje tuż pod powierzchnią i ma większy wpływ na otaczającą rzeczywistość niż mogłoby się wydawać.
Fragment książki pt. „Oficer”.
„ – Niech pan rzuci na to okiem – arcybiskup Józef Życiński podał mi kopertę, z której wyjąłem jedną kartkę. Był to dokument odnoszący się do księdza biskupa Mieczysława Cisło, informujący, że był on tajnym współpracownikiem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. W informacji podany był pseudonim Cisły – TW „Rzymianin” – i jego numer rejestracyjny.
– Dziś rano ten wpis został umieszczony na stronie internetowej kurii metropolitarnej – rzekł hierarcha. – Mam do pana prośbę. Nie małą, ale wielką: niech pan ustali, skąd został wysłany ten wpis i kto go zamieścił.
– I to wszystko? – Spytałem, bo sprawa wydała mi się banalna.
– Tak, to wszystko.
Pożegnałem się z Józefem Życińskim i poszedłem do delegatury. Szybko skontaktowałem się z właściwym Wydziałem Centrali i przekazałem dokumentację prosząc jednocześnie, by sprawę wyjaśnić priorytetowo. Już po kilku godzinach otrzymałem informację, uzyskaną w ramach współpracy od włoskiego kontrwywiadu, że powyższy e-mail został nadany z kawiarenki internetowej ulokowanej w pobliżu Watykanu. Włosi podali nie tylko dokładny adres kawiarenki, ale na dokładkę wysłali zdjęcie autora notatki. Nieszczęśnik – koloratka wskazywała, że ksiądz – najwyraźniej chciał zachować anonimowość, ale nie pomyślał, że kawiarenki internetowe są monitorowane wewnętrznym systemem kamer. Włożyłem fotografię do koperty.
Nazajutrz zgodnie z obietnicą udałem się do kurii i wręczyłem biskupowi kopertę zawierającą zdjęcie księdza z kawiarenki oraz jej adres w Rzymie. Hierarcha spojrzał na fotografię, a siwe oczy pod krągłymi powiekami jakby mu się otworzyły i pogłębiły, i nagle stały się zimne, pełne gniewu i zła.
– Zna ksiądz tego człowieka ? – spytałem, bo zaciekawiła mnie jego reakcja.
– Dlaczego to pana obchodzi?
– Ma ksiądz słuszność – nie obchodzi mnie. Byłem po prostu ciekaw, co się z nim stanie.
Biskup popatrzył na mnie przeciągle.
– Cała ta sprawa i w ogóle to wszystko wcale mi się nie podoba, ale przecież powiedział pan prawdę: nie różnimy się od siebie aż tak bardzo. A jeśli tak, to proszę pomyśleć i odpowiedzieć sobie samemu: co by zrobił pan – co by zrobiła pańska firma – gdyby zlokalizowała „kreta”?
Wszystko, co było do powiedzenia, zostało już powiedziane. Rozmowa była skończona.
Zmierzchało już, gdy po spotkaniu z Józefem Życińskim powróciłem do domu. Po raz drugi w przeciągu krótkiego czasu doświadczyłem jednej z tych niezwykłych chwil, które są tak bardzo ważne, a których boi się każdy z nas, chwil, kiedy trzeba stanąć przed sobą w prawdzie i ujrzeć swoją prawdziwą twarz. Myślałem o swoich grzechach i o tym, że grzech to coś, czego wyrzekamy się najtrudniej. Myślałem o arcybiskupie, którego największą troską było ukrycie prawdy o swojej – i nie tylko swojej – przeszłości. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że nie interesowało go ani to, czy jego biskup pomocniczy był współpracownikiem komunistycznych służb specjalnych, ani nawet to, ile ludzkiej krzywdy wynikło z tego faktu, a jedynie to – kto śmiał ujawnić prawdę.”